niedziela, 17 stycznia 2016

Miś i serweta, a wszystko na szydełku.

Niby mały, a w cale nie mały 18 cm. Przybył sobie z mojego szydełka (można tak powiedzieć? Chyba powinno być "wyszedł spod szydełka") musiałam spróbować nowy nos :)
Ciekawski bardzo.
Złapałam go za nogę jak wyglądał z balkonu,
 Do domku zaglądał, znalazł miejsce na łóżeczko i kuchnię
 Łapkę wsadził w serduszko i za nic wyjąć nie chciał,
 Wdrapał się na choinkę
 Pytał baletnicy jaki to dom i domownicy?
Zajrzał mi w obiektyw
Potem zrzucił gatki, wlazł na choinkę i pytał czy nie lepiej? (bez gatek)
 Zadufany w sobie jest wielce, przy domku się pokazywał i już nie pytał, czy lepiej, ale stwierdzał że tak lepiej :) (mam wrażenie że zaczął się uśmiechać)
Może jest zarozumiały, ale serce ma wielkie
I taka bajka się zrobiła :)
Robiłam też serwetę. To nie pierwszy raz pokazuję ten wzór. W zależności od grubości kordonka wychodzi 75 lub 80 cm. Dawniej była dla mnie wyzwaniem, a teraz po prostu robię (człowiek uczy się całe życie) mogę już powiedzieć że mam więcej doświadczenia dlatego łatwiej się szydełkuje.

 Tak na prawdę jest biała, ale światło w zbliżeniach robi sobie żarty i białe zamienia na różowe.
Wzór na serwetę z sieci:
A'propos koronek cukrowych, teraz tworzy się seria czerwonych, a jak przyjdą barwniki to dopiero zacznie się dziać :)
Pozdrawiam Was bardzo ciepło.

niedziela, 10 stycznia 2016

Nowy rok, nowe pomysły, cukrowe koronki.

Już jest nowy rok, już przyzwyczaiłam się do pisania 2016. To będzie świetny rok czego Wam i sobie życzę. Oczywiście zaczęłam go tak jak kończyłam poprzedni, tzn. pomysłów moc, w trakcie mam wiele robótek, o zaplanowanych boję się wspominać :)
Moja Córka kończy w lutym 18-cie lat! Trudno mi w to uwierzyć. Wszystkie urodziny obchodzimy, celebrujemy, więc zawsze jest wyjątkowo. Chciałabym żeby te 18-te były super, hiper wyjątkowe. Jeszcze nie wiem co wymyślę, ale jako wstęp postanowiłam, że Ola będzie miała wyjątkowy tort.
W związku z tym uczę się robić cukrowe koronki (takie jadalne)
Tutaj widać jakie są cieniutkie i zwiewne. Zdecydowałam się robić leciutko błękitne.
Na ciemnym tle widać fakturę i wzorek, a nie kolor.
W sieci znalazłam kilka użyć wzoru którym dysponuję 

Jak już zrobię tort to pokażę jak mi wyszedł. (nie podejrzewam żeby był tak idealny jak te na zdjęciach, ale będzie mój "specjalny")
Nie wiem czy Was nie zanudzę, ale chciałabym przybliżyć jak się to robi i pokazać że skoro ja to potrafię to nie może być niczym trudnym.
Z rzeczy do kupienia są: mata, tyloza i skrobia kukurydziana, ewentualnie barwniki.
Pozostałe produkty są w domu, woda, cukier puder, glukoza i białko.
Mata
kupiłam na chińskim serwisie aukcyjnym, przesyłka z darmo, trzeba tylko trochę poczekać. Przepisów dostępnych jest bardzo dużo. No i robimy masę i rozsmarowujemy na macie.
 Wypełniamy tylko dziurki
I stąd zaczyna się maraton naszej cierpliwości. Po pierwsze suszenie, można w piekarniku, ja suszyłam przez noc w temperaturze pokojowej. Po drugie zdejmowanie koronki. Na filmach to się prawie samo robi, gdzieniegdzie pokazane są porwane koronki (ocho! zaświeciło mi się światełko), przeczytałam komentarz że trzeba mieć cierpliwość do zdejmowania (światełko nr 2). Doświadczyć samemu to dopiero! Wykonalne, jak widać ale, nerwy zszarpane :)
Dodatkowo mam matę ze śnieżynkami i paseczek 

Zobaczcie jakie szczególiki widać w śnieżynkach - szok! Uczę się stąd tyle emocji w każdym centymetrze koronki. Mam nadzieję że nie zanudziłam Was na śmierć.
Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa i życzenia. Dziękuję Janeczce z bloga Janeczkowo za kartkę - śliczna.
Pozdrawiam Was serdecznie na ten Nowy Rok :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...